(ENG.below) Jako że mój krąg kulturowy świętuje dziś Nowy Rok, pomyślałam sobie wczoraj, że podsumuję stary, oraz wyszeptam nieśmiałe intencje na 2020.
Podsumowanie zależy od tego, jakim patrzysz na swoje życie okiem: tym jasnym czy tym ciemnym. Mogłabym go przecież zatytułować „kolejny rok, w którym lato spędziłam w ośrodku interwencji kryzysowej, a jesień w klinice”, ale nie chcę.
Zamiast tego wybieram myślenie inaczej:
to rok, w którym przyjęto mnie do atelier ART BRUT
to rok, w którym sprzedałam swoje obrazy
to rok, w którym mój rysunek ukazał się na okładce czasopisma
to rok, w którym napisałam kilka piosenek i wzięłam udział we wspólnym muzykowaniu
to rok, w którym napisałam sztukę teatralną
to rok, w którym w grudniu pływałam w rzece
to rok, w którym schudłam 20kg
to rok dobrych wyników badań wątroby
to rok, w którym zaprosiłam do domu moje przyjaciółki-wariatki i ponownie odkryłam się, że ich towarzystwo jest zabawne, krzepiące i wzruszające
to rok odświeżenia kilku znajomości
to rok, w którym przez jakiś czas funkcjonowałam bez leków
Hej, brzmi cudownie, prawda?
Mam wrażenie, że te wydarzenia to takie duże koraliki na sznurku, przetykane mniejszymi – tych mniejszych jest więcej – są to fazy depresyjne, ataki psychotyczne, samobójcze i fazy hipomaniakalne. A jednak, ta lista stanowi dowód, że da się żyć z chorobą, mimo choroby i przez chorobę. Oko jasne czasem otwiera się szeroko, a oko ciemne – zamyka zmęczone. Wtedy otwiera się szansa wyrwać rzeczywistości trochę dobrego.
2020 zacznie się dobrze (szukam lepszego słowa…może…”nadziejnie”? w przeciwieństwie do „beznadziejnie”?) – moje wystąpienie pod tytułem „Sztuka, która ocala życie” zostało zaakceptowane jako element X Konferencji „Psychiatria i Sztuka” w Krakowie. Wydarzenie jakby stworzone dla mnie. Tekst będzie wygłaszać moja przyjaciółka – psychoterapeutka, gdyż już wtedy będę daleko. Mam nadzieję, że uruchomi to nowe, ciekawe kontakty.
Jest też szansa, że mój tekst i obraz pojawią się ponownie w czasopiśmie „Kuckkucksnest”.
W marcu mam indywidualną wystawę.
Moje artykuły zostały przyjęte przez feministyczny periodyk, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ukażą się w 2020. Czekam także na decyzję wydawnictwa, do którego przesłałam konspekt książki „Jak zwariować i przeżyć”.
Pozostaje mi trzymać głowę nad powierzchnią depresyjnych, ciemnych wód, trzymać jasne oko otwarte i wierzyć, że mimo wszystko potrafię…zwariować i przeżyć.

As my culture circle is celebrating the New Year’s day today, I thought that I would sum up the old one and whisper timid intentions for 2020.
The summary depends on the way you look at your life: with the bright eye or the dark. I could title it „another year in which I spent the summer in the crisis intervention center and autumn in the clinic”, but I do not want to.
Instead, I choose to look at it differently:
this is the year I was accepted into the ART BRUT atelier
the year in which I sold my paintings
the year in which my drawing appeared on the cover of the magazine
the year in which I wrote a few songs and took part in making music together
the year in which I wrote the theatre play
the year when I swam in the cold river in December
the year in which I lost 20kg
a year of good liver tests’ results
the year in which I invited my crazy friends home and I discovered again that their company is fun, refreshing and moving
the year of renewing some old friendships
the year in which I functioned without medication for some time
Hey, sounds wonderful, doesn’t it?
I have the impression that these events are like large beads on a string, interspersed with smaller ones – there are more of the smaller ones – these are depressive phases, psychotic attacks, suicidal and hypomanic phases. And yet, this list is a proof that one can live with the disease, despite the disease and through it. The bright eye sometimes opens wide, and the dark eye closes, tired. This opens the chance to steal some goodies from the reality.
2020 will start well (I’m looking for a better word … maybe … „hopefully”? As opposed to „hopelessly”?) – my speech entitled „Art that saves life” was accepted as part of the 10th Conference „Psychiatry and Art” in Krakow. The text will be delivered by my friend – a psychotherapist, because I will be far away then. I hope it will initiate some interesting new contacts.
There is also a chance that my text and image will appear again in the magazine „Kuckkucksnest”.
In March I have an individual exhibition.
My articles have been accepted by a feminist magazine; if everything goes according to plan, they will be published in 2020. I am also waiting for the decision of the publishing house to which I sent the outline of the book 'How to go crazy and survive’.
It remains for me to keep my head above the surface of the depressive, dark waters, keep a bright eye open and believe that I can … go crazy and survive.