(ENG.BELOW) Kwas walproinowy wypłukuje się z mojego organizmu; wielotygodniowa faza maniakalno-psychotyczna przekształca się w depresyjną, ale łapię też momenty trzeźwości i równowagi. Z tych właśnie momentów przypływają do mnie pytania, na które na razie nie znam odpowiedzi, ale jestem zdeterminowana, by ich poszukać:
Kim jestem poza chorobą? Jaką jestem osobą?
Z czym się identyfikuję poza chorobą? Co jest dla mnie ważne?
Czy potrafię i chcę tworzyć poza chorobą? Co? W jaki sposób?
Jakim jestem człowiekiem w kontakcie – jak widzą mnie ci, którzy nie wiedzą, że jestem chora? W jaki sposób mogłabym się na tym oprzeć?
Na czym polega moje życie, oprócz chorowania?
Kim chcę się stawać? W jakich kierunkach chcę podążać?
Na jakich moich zdrowych, naturalnych częściach mogę polegać?
Jestem już zmęczona i sfrustrowana pisaniem wciąż o tym, jak źle się czuję. Malowaniem tego, jak źle się czuję. Pisaniem sztuk i książek o tym, jaka ze mnie wariatka. Nagraniem podcastu o chorobie. Planowaniem kolejnej publikacji – oczywiście o chorobie. Prezentowaniem się jak artystka z doświadczeniem kryzysu psychicznego, przebywająca wyłącznie w otoczeniu podobnych artystów.
Wczoraj przypłynął do mnie obraz pięknego domu, w którego podziemiach znajduje się Straszny Pokój – obskurny loch z ciężkimi kajdanami. I ja, mimo, że mam cały ten piękny budynek do dyspozycji, schodzę tam od czasu do czasu, przykuwam się do ściany i cierpię w samotności. Mam tego dość. Literek B jak „bipolar“ (dwubiegunowy) na moich licznych obrazach, podkrążonych oczu na moich portretach, kolejnych wpisów o tym, jak bardzo mi ciężko.
Jako że frustracja może być bardzo cennym nawozem, zobaczymy, co na niej wyrośnie. Czuję się zdeterminowana, podekscytowana i wystraszona.
Trzymajcie kciuki.
PS. Dziś bez grafiki.
ENG Valproic acid is flushing out of my body; the manic-psychotic phase that lasted for several weeks turns into a depressive one, but I also catch moments of sobriety and balance. It is from these moments that questions come to me, to which I do not know the answers yet, but I am determined to look for them:
Who am I outside of the disease? What kind of person I am?
What do I identify with other than my illness? What is important to me?
Can I and do I want to create outside the disease? What? How?
What kind of person I am in contact with the others – how do those who do not know that I am sick see me? How could I rely on this, relax into this, grasp it and hold on to it?
What is my life about, apart from being sick?
Who do I want to become? What directions do I want to follow?
What of my healthy, natural parts can I rely on?
I am tired and frustrated by keeping writing about how miserably I feel. Painting how bad I feel. Writing plays and books about how crazy I am. Recording a podcast about the disease. Planning the next publication – about the disease, of course. Presenting myself as an artist with an experience of a mental crisis, staying only in the vicinity of similar artists.
Yesterday an image of a beautiful house opened in my imagination, in the basement of which there is the Haunted Room – an abominable dungeon with heavy chains. And even though I have all this beautiful building at my disposal, I go down there from time to time, I chain myself to the wall and I suffer alone. I’m sick of it. The letters B like „bipolar” on my numerous paintings, dark circles under the eyes on my portraits, more posts about how hard everything is for me.
As frustration can be a very valuable fertilizer, we’ll see what grows out of it. I feel determined, motivated and scared.
Keep your fingers crossed.
PS. No graphics today!